Wiadomości

SZYBKA REAKCJA I "ZIMNA KREW" TO PODSTAWA

Data publikacji 28.05.2013

Praca na stanowisku kierowania policji tzw. dyżurce należy do najbardziej odpowiedzialnych. Od opanowania i zimnej krwi funkcjonariuszy zależy życie mieszkańców. Niejednokrotnie zwykła spokojna rozmowa telefoniczna, na najzwyklejsze tematy ...

Praca na stanowisku kierowania policji  tzw.  dyżurce należy do najbardziej odpowiedzialnych. Od opanowania i zimnej krwi funkcjonariuszy zależy życie mieszkańców. Niejednokrotnie zwykła spokojna rozmowa telefoniczna, na najzwyklejsze tematy odciąga zdesperowanych i załamanych ludzi  od podjęcia drastycznej decyzji, czyli odebrania sobie życia. Dziś takim opanowaniem i wielokrotnymi próbami nawiązania kontaktu telefonicznego dyżurny chełmińskiej komendy uratował 37-latka.  

Dziś, tuż po godzinie 14.00  (15.05.) dyżurny chełmińskiej komendy odebrał kolejny tego dnia telefon z numeru alarmowego. Zwykle po drugiej stronie rozmówca prosi o interwencję porządkową, domową, informuję o zdarzeniu drogowym czy prosi o połączenie z  dzielnicowym. Ten jednak telefon był zupełnie inny. Dyżurny  asp. szt. Robert Piasecki w słuchawce usłyszał ciężki, zrozpaczony głos. Dzwoniący mężczyzna powiedział, że chce popełnić samobójstwo. Tłumaczył, że nie radzi sobie z rodzinnymi problemami i ma wszystkiego dość, a najbardziej życia. Policjant zapytał go  gdzie jest i czy jest sam. Zaczął również podpytywać o nazwisko i miejsce w jakim się znajduje. Cały czas podtrzymując rozmowę próbował jak najdłużej odwrócić uwagę mężczyzny od powziętego zamiaru. W tym samym czasie w miejsce, które wskazał zdesperowany mężczyzna wysłał policyjne patrole. Niestety, w pewnym momencie mężczyzna rozłączył się. Dyżurny nie przestawał jednak  dzwonić do swego rozmówcy, który wielokrotnie odrzucał połączenie. Na szczęście oznaczało to, że mężczyzna nadal żyje. Po kilkunastu próbach udało mu się nawiązać ponownie rozmowę i starał się jak najdłużej rozmawiać z 37-latkiem. Pytał o zwykłe sprawy, informował o różnych sposobach rozwiązywania problemów, przekonywał, że taki krok nie jest rozwiązaniem dla nikogo. W rezultacie udało się dyżurnemu nakłonić go do wyjścia na przeciw policjantom, którzy już byli na miejscu i szukali go w okolicznych zaroślach. Po kilku minutach dyżurny usłyszał przez stację komunikat policjantów, że mężczyzna jest już z nimi. Mundurowi przewieźli go do szpitala specjalistycznego, gdzie zajęli się nim lekarze.
                            
Stanowisko dyżurnego należy do najbardziej wymagających i odpowiedzialnych. Czasami jest spokojnie, ale są dni, kiedy słuchawki nie odrywa się od ucha. Zgłoszeń w różnych sprawach  jest wiele. Bywają także i głuche telefony i fałszywe alarmy, ale policjanci nie mogą żadnego sygnału ignorować. Są również takie telefony jak dzisiejszy i wówczas liczy się każda sekunda, a przede wszystkim "zimna krew" i szybka reakcja dyżurnego.
Powrót na górę strony